ReadmoreCzas dany nam jest do czynienia dobrze.
Bł. M. Angela (Truszkowska)
Jeżeli potrzebujesz modlitwy wstawienniczej, możesz przesłać nam swoją intencję.
Włączymy się w Twoje prośby, przebłagania, uwielbienia.
© Autorka: s.M. Fidelia Janas CSSF
ZGROMADZENIE SIÓSTR ŚW. FELIKSA Z KANTALICJO
Zgromadzenie Sióstr Świętego Feliksa z Kantalicjo powstało w Warszawie 21 listopada 1855 roku, jako odpowiedź na wołanie najbardziej potrzebujących. Założycielką tej wspólnoty zakonnej, uformowanej w duchu ideałów św. Franciszka, jest bł. Maria Angela Truszkowska, a jej duchowym Ojcem bł. Honorat Koźmiński. Warszawiacy widząc młode kobiety z sierotami z „Instytutu Panny Truszkowskiej” często modlące się przed figurą św. Feliksa w warszawskim kościele ojców kapucynów, nazwali je siostrami św. Feliksa, czyli felicjankami. Zgromadzenie ma charakter kontemplacyjno - czynny, a Eucharystia, w której siostry codziennie uczestniczą, jest fundamentem i sercem ich konsekrowanego życia. Dlatego również w domach prowincjalnych Zgromadzenia codziennie przez wiele godzin felicjanki adorują Najświętszy Sakrament. Ich eucharystyczna duchowość kształtuje się w szkole Najświętszej Maryi Panny, którą czczą jako Matkę i Panią Zgromadzenia, czyniąc „wszystko przez Jej Niepokalane Serce na cześć Przenajświętszego Sakramentu”.
W pierwszym dziesięcioleciu swego istnienia Zgromadzenie rozwijało się przede wszystkim w Królestwie Polskim, głównie w Warszawie oraz na terenach Kielecczyzny, Lubelszczyzny i Podlasia. W roku 1859 siostry zostały wezwane przez obywateli ziemskich i Towarzystwo Rolnicze do „pracy nad ludem” w ochronach wiejskich. Dużą część ich podopiecznych stanowili unici, których felicjanki umacniały w wierze i jedności z Rzymem, czemu dali oni świadectwo podczas krwawych prześladowań, które dotarły na Podlasie w drugiej połowie XIX w.
W chwili wybuchu Powstania Styczniowego w 1863 r. siostry prowadziły około 30 ochron wiejskich; walczyły z analfabetyzmem, uczyły podstaw wiary dzieci, młodzież i dorosłych oraz zajmowały się chorymi. W czasie powstania wszystkie te placówki zamieniły na powstańcze lazarety. Największy szpital polowy powstał jednak w Domu Centralnym (Bibliotece Załuskich) w Warszawie. Chociaż bowiem w Stolicy nie toczyły się walki, to do miasta zwożono rannych z pól bitewnych. Zgodnie z zaleceniami Założycielki pomocy udzielały siostry wszystkim, także rannym Moskalom. Władze carskie odpowiedziały na te działania dekretem z 17 grudnia 1864 r., likwidując Zgromadzenie na terenie Królestwa Polskiego. Dzięki jednej placówce, istniejącej od 1861 roku w Krakowie, rodzina felicjańska ocalała i odrodziła się w Galicji. Stąd w roku 1874, na zaproszenie ks. Józefa Dąbrowskiego, wyruszyła do pracy wśród amerykańskiej Polonii, stawiając sobie za cel podtrzymywanie w rodakach wiary i poczucia polskości. Felicjanki cieszyły się ogromną popularnością wśród emigrantów i dużym napływem nowych powołań; w latach 1874 - 1953 doprowadziło to do powstania aż 7 prowincji w USA i jednej w Kanadzie. W roku 1950 amerykańskie felicjanki położyły również podwaliny pod prowincję brazylijską.
Rozwój Zgromadzenia pod zaborem austriackim, choć nie tak prężny jak za Oceanem, pozwolił jednak w roku 1910 na utworzenie prowincji we Lwowie. Jako ekspiację za świętokradztwo dokonane w tym właśnie roku na Jasnej Górze, prowincji tej nadano nazwę Matki Bożej Częstochowskiej. Kilka lat później spełniło się też pragnienie sióstr, aby powrócić do Warszawy - miejsca felicjańskich narodzin. I chociaż od 1907 do 1916 r. musiały felicjanki pracować incognito w strojach świeckich, w pełni rozwinęły działalność wychowawczą i edukacyjną. Natomiast po wkroczeniu na teren Stolicy w czasie I wojny światowej wojsk niemieckich, za pozwoleniem kard. Aleksandra Kakowskiego założyły habity i zaczęły przygotowywać teren pod utworzenie nowej prowincji. Ostatecznie erygowano ją w 1922 r. jako wotum wdzięczności za powrót felicjanek do Warszawy i przywrócenie Ojczyźnie niepodległości. Dlatego też patronką prowincji warszawskiej została Matka Boża Królowa Korony Polskiej.
Jak wynika z danych opublikowanych z okazji 100 lecia Zgromadzenia, do II wojny światowej 800 felicjanek w Polsce prowadziło 16 sierocińców, 9 internatów, 15 kursów kroju i szycia, 53 przedszkola (ochronki) i pracowało w 21 szkołach, a pod ich opieką znajdowało się około 10.800 dzieci i młodzieży. Z kolei dla ubogich studentów w Krakowie otworzyły one w 1873 r. „kuchnię Siostry Samueli”. Jej kierowniczka, którą była właśnie Siostra Maria Samuela Piksa, gdzie tylko mogła, kwestowała na potrzeby „krakowskich żaków”, dzięki czemu do kuchni, oprócz produktów spożywczych, często trafiały też książki, buty czy ubrania. Kiedy w 1923 r. na 50 - lecie tej instytucji, siostra Samuela za działalność humanitarną została laureatką Polskiej Akademii Umiejętności, obliczono, że w krakowskiej kuchni dla studentów w ciągu tych 50 lat wydano 3.860.000 obiadów.
Podczas zarówno I, jak i II wojny światowej felicjańskie habity znów można było spotkać w szpitalach polowych przy rannych i umierających. W okresie niemieckiej okupacji w sierocińcach siostry ukrywały dzieci żydowskie, a w Warszawie z ich pomocy korzystał nawet doktor Janusz Korczak, przebywający przez pewien czas ze swymi podopiecznymi w kolonii „Różyczka” na terenie Wawra. Felicjanki, nie zaprzestając swojej codziennej posługi najmłodszym oraz osobom starszym i chorym, żywiły głodnych, dawały schronienie uciekinierom i otwierały klasztory na tajne nauczanie. Tym sposobem przy furcie krakowskiego domu prowincjalnego odbywały się tajne komplety filologii klasycznej Uniwersytetu Jagiellońskiego, a na Wawerskich Glinkach działała Szkoła Gospodarstwa Domowego, pod szyldem której funkcjonowało gimnazjum i liceum sióstr felicjanek. Poza tym, klasztor w podwarszawskim Wawrze w latach 1939-1944 wspomagał rocznie około 6.000 osób, które potrzebowały schronienia, pożywienia, czy innej pomocy. Było to możliwe dzięki wybitnej osobowości Matki Marii Symplicyty Nehring, która w 1938 r. objęła posługę przełożonej prowincjalnej w prowincji warszawskiej. W chwili przystąpienia USA do wojny z Niemcami, chociaż mogła ona jako obywatelka amerykańska, wyjechać do Stanów Zjednoczonych, zdecydowała się nie opuszczać Polski i przepłaciła to uwięzieniem na Pawiaku. Dzięki współpracy sióstr z Polakami działającymi w „podziemiu” udało się ją stamtąd uwolnić, co okazało się opatrznościowe w kontekście doświadczeń Powstania Warszawskiego i ciężkiego bombardowania domu prowincjalnego w 1944 r. Jej męstwo i odwaga podtrzymywały wiarę i dawały nadzieję wielu.
Prowincja lwowska, natomiast podczas II wojny światowej znalazła się pod panowaniem sowieckim. Siostry musiały zdjąć habity, wiele z nich trafiło do kołchozów, niektóre na Syberię, jedna zginęła od kuli. Miara zniszczeń była ogromna, a powojenne przesunięcie granic zmusiło felicjanki do opuszczenia ponad 40 placówek na wschodzie, z których w samym Lwowie było ich aż 10. Tak więc w 1946 r. serce prowincji lwowskiej zaczęło bić w Przemyślu.
Felicjanki za Oceanem w tym samym okresie kontynuowały energiczną działalność. Z danych przygotowanych na wielki jubileusz Zgromadzenia w 1955 r. wynika, że 3.800 amerykańskich felicjanek prowadziło wówczas w USA 38 szpitali i klinik, 5 sierocińców, 162 przedszkola, 265 szkół podstawowych i 36 szkół średnich. W placówkach tych siostry obejmowały opieką łącznie około 111.100 dzieci i młodzieży. Aby się do tej pracy dobrze przygotować, felicjanki kształciły się nie tylko na amerykańskich uczelniach; w latach 1928 - 1939 aż 14 sióstr z USA ukończyło Uniwersytet Jagielloński w Krakowie. Większość z nich studiowała filologię polską, aby po powrocie do kraju uczyć tego przedmiotu w szkołach (jedna, siostra Maria Kalasancja Fuja, jako pierwsza zakonnica w historii UJ ukończyła biologię ze stopniem doktora). Nic też dziwnego, że do II wojny światowej w nauczaniu języka polskiego niemal w całych Stanach Zjednoczonych posługiwano się podręcznikami napisanymi przez felicjanki. Wiele z nich bazowało na wzorcach stworzonych jeszcze w XIX stuleciu przez ks. Józefa Dąbrowskiego i M.M. Kajetanę Jankiewicz, jedną z pięciu felicjańskich pionierek w Nowym Świecie. Publikacje z drukarni „Felicjana” w Buffalo, którą siostry otworzyły w 1924 r., przez wiele lat trafiały nie tylko do szkół i domów polskich emigrantów, ale były wysyłane także za Ocean, do Polski.
Ponadto, odpowiadając na znaki i wezwana czasu, córki bł. Marii Angeli Truszkowskiej w Ameryce już w 1936r. rozpoczęły pracę w parafii św. Piotra Klawera w Detroit, Michigan, w szkole dla Afroamerykanów. Później podobną posługę podjęły również w Chicago i w Birmingham, Alabama, a w latach 40 i 50 XX w. także wśród Indian w Stanie Oklahoma, nawiązując tym samym do pionierskiej działalności ks. Dąbrowskiego i pierwszych felicjanek w USA. Poza edukacją siostry w Stanach Zjednoczonych zaangażowały się w organizowanie pierwszych katolickich zakładów dla umysłowo niepełnosprawnych dzieci, otworzyły swoje domy dla tysięcy osób pragnących odprawić rekolekcje (tylko w 1954 r. takich osób było 7.136) i zorganizowały dwa domy, w Buffalo i Nowym Jorku dla dziewcząt pracujących.
W latach 1944-1947 kilka felicjanek wyjechało z USA do kolonii polskich uchodźców Santa Rosa w Meksyku i poświęciło się opiece nad polskimi sierotami, które dotarły tam z armią gen. Andersa. Także w Detroit, Archidiecezjalny Komitet Przesiedlania, poprosił siostry o dozór nad schroniskiem dla uchodźców wojennych, który sprawowały od listopada 1948 do kwietnia 1952 r. W tym czasie przez schronisko przeszło 1.048 ofiar wojennych. Poza tym, przez kilka lat w podobnym obozie dla dzieci siostry z Livonia pracowały także w Carlsberg w Niemczech.
Z pomocy amerykańskich felicjanek w okresie powojennym, korzystały również siostry prowincji polskich. Dopóki było to możliwe, paczki z żywnością, środkami czystościowymi oraz materiałem na habity i welony, docierały za żelazną kurtynę i przynajmniej częściowo łagodziły dotkliwy brak wszystkiego. Z czasem, konsekwencje wprowadzenia nowego – pojałtańskiego ładu w Europie, doprowadziły do coraz większych ograniczeń kontaktu z Zachodem, a w dziejach felicjanek do wydalenia z Polski sióstr Amerykanek z zarządu generalnego z Matką M. Symplicytą Nehring (od 1946 r. przełożoną generalną) na czele. W konsekwencji pociągnęło to za sobą przeniesienie domu generalnego z Krakowa najpierw do USA, a następnie do Rzymu.
Kolejne czterdziestolecie XX wieku, to w Polsce okres zmagań, walki z Kościołem i zakonami, systemowej inwigilacji, zabierania i likwidowania szkół, przedszkoli, domów dziecka, które po roku 1989 zgromadzenia zaczęły odzyskiwać. Doświadczenia te stały się oczywiście udziałem również felicjanek, które zawsze starały się odnaleźć właściwe miejsce w zmieniających się czasach. W Stanach Zjednoczonych natomiast do połowy lat 60 XX stulecia odnotowywano stały wzrost powołań, tak, że do Soboru Watykańskiego II na świecie było ponad 5.000 felicjanek z czego ponad 4.000 w USA i Kanadzie. W tym okresie również młoda prowincja brazylijska, opierała się nadal na siostrach Amerykankach.
W chwili obecnej jest ok.1.200 sióstr w trzech felicjańskich prowincjach w Polsce: krakowskiej, przemyskiej i warszawskiej; jednej północnoamerykańskiej prowincji w USA i Kanadzie, jednej prowincji w Brazylii i jednej wiceprowincji w Kenii. Poza tym felicjanki pracują także we Francji, Wielkiej Brytanii, Włoszech, Estonii, na Ukrainie, w Rosji i na Haiti. Realizując charyzmat Zgromadzenia także w XXI w. opiekują się dziećmi, ludźmi starszymi, chorymi i ubogimi. Prowadzą szkoły, przedszkola, domy opieki dla dorosłych i jadłodajnie oraz inne instytucje służące potrzebującym, starając się przede wszystkim o to, „aby przez wszystko i od wszystkich Bóg był znany, kochany i wielbiony”.